Z uwagi na sytuację międzynarodową, wyczerpujący się zasób przeszkolonych już rezerwistów oraz konieczność odbudowy obrony cywilnej, sama idea powszechnego szkolenia jest cenna. Jednak wiele aspektów tego projektu rządu budzi kontrowersje. Rozpatrzmy je po kolei
W piątek 7 marca 2025 premier Donald Tusk stwierdził, że Polska potrzebuje półmilionowej armii, ale najpierw musi przeszkolić tych, „którzy nie idą do wojska” i „uczynić z nich pełnoprawnych żołnierzy w sytuacji konfliktu”.
Kilka dni później, 11 marca, podczas posiedzenia rządu, przedstawił nieco więcej szczegółów. Mowa tu o szkoleniach zasadniczych i specjalistycznych. „W 2027 roku osiągniemy możliwość przeszkolenia 100 tys. ochotników w ciągu roku. Jestem przekonany, że chętnych nie zabraknie. Dla nas zadaniem jest zapewnienie, że każdy zainteresowany będzie mógł to szkolenie odbyć” – mówił Donald Tusk.
Rząd chce, żeby system szkoleń zawierał dodatkowe zachęty. „Prosiłem, żeby zanalizować np. możliwość zapewnienia zainteresowanym w czasie takiego kursu [możliwości] skończenia kursu prawa jazdy zawodowego, także na pojazdy ciężarowe” – mówił Tusk.