- Nie działamy przeciwko pracodawcy. Chcemy tylko ludzkiej pracy, żeby można było spokojnie do niej przyjść, wykonać należycie swoje obowiązki, a w międzyczasie iść na przerwę - mówi Beata, pracownica Biedronki i działaczka NSZZ "Solidarność".
– Był taki film „Dzień kobiet”, o pracownikach supermarketu, którzy walczyli o przestrzeganie czasu pracy – wspomina Rafał, pracownik Biedronki i działacz „Solidarności”. Jego zdaniem w sieci sklepów Jeronimo Martins Polska można by nakręcić „Dzień kobiet 2”.
– Kilka lat temu walczono o czas pracy. Teraz o jej warunki – dodaje.
15 stycznia w sklepach sieci Biedronka miało rozpocząć się referendum strajkowe. Nie doszło do niego. Piotr Adamczak – szef „Solidarności” w Biedronce – twierdzi, że pracodawca, czyli Jeronimo Martins Polska, nie dostarczył kompletnych kart do głosowania. Ten stoi zaś na stanowisku, że związkowcy nie mają prawa prowadzić referendum na terenie sklepów, ponieważ przepisy nie pozwalają w ich obrębie na inną działalność niż sprzedaż detaliczna.