- Aby uzyskać jakąkolwiek reakcję na składane przez nas wnioski musimy iść do sądu – stwierdza w rozmowie z Onetem Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Za nieudzielenie informacji publicznej Watchdog podał kierowaną przez Tadeusza Rydzyka fundację Lux Veritatis do sądu: najpierw administracyjnego, a potem karnego. Organizacja jest za to atakowana w mediach założonych przez redemptorystę. Ostro zareagował sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Zacząłem się zastanawiać, co takiego jest w tych informacjach, do których nie możemy dostać dostępu - mówi Osowski.
Czy jest pan zdziwiony słowami ojca Rydzyka, który powtarza jak mantrę, że nie rozumie, dlaczego musi się państwu tłumaczyć z wydatkowania środków publicznych?
Tak, ponieważ z odpowiedzi udzielanych przez fundację Lux Veritatis wynika, że ta fundacja wie, jakie mamy w Polsce prawo (ojciec Rydzyk jest prezesem tej fundacji - przyp. red.). W mojej opinii nie jest prawdą, że Tadeusz Rydzyk nie wie, dlaczego musi się tłumaczyć ze środków publicznych, które otrzymała fundacja.
Niezależnie od tego, czy wie, czy nie, to przekaz o rzekomym "nierozumieniu" przez niego tego obowiązku wylewa się z licznych materiałów założonych przez niego mediów. Czy mógłby pan powiedzieć, od kiedy obowiązują w Polsce przepisy, na podstawie których fundacje muszą się tłumaczyć z wydatkowania środków publicznych?
Od 1997 r., bo wtedy zaczęła obowiązywać aktualna Konstytucja RP łącznie z jej art. 61. Później te same zapisy zostały powtórzone w ustawie o dostępie do informacji publicznej, która weszła w życie 1 stycznia 2002 r. Zatem od 19 lat przepisy wskazują wprost, że fundacje muszą odpowiadać na wnioski o dostęp do informacji publicznej, jeżeli dysponują środkami publicznymi.