Bardzo wcześnie, już chyba w szkole podstawowej, zdałem sobie sprawę czym jest Polska Rzeczpospolita Ludowa, państwo w którym wypadło mi żyć. Do czternastego roku życia wychowywałem się w domu dziadków Lubowickich, we wsi Olmonty, leżącej na obrzeżach Białegostoku. Na moją świadomość wpływał nie tylko fakt przebywania w środowisku konserwatywnym i religijnym, a więc niechętnym komunizmowi. Na moją świadomość wpływało także to, co się stało z moim ojcem.
Część I
Urodziłem się w październiku 1945 r. W tym czasie mój ojciec był poszukiwany przez sowiecki Smiersz. Ojciec z pochodzenia był Rosjaninem, z zawodu weterynarzem. Do Polski przyszedł w szeregach „berlingowców” jako oficer „ludowego” Wojska Polskiego. Poznał moją mamę, przyjął katolicyzm, ożenił się i ... zdezerterował z wojska. Nienawidził komunizmu. Jako obywatel sowiecki doznał wielu krzywd i upokorzeń ze względu na swoje społeczne pochodzenie nienawistne bolszewikom. Nie chciał służyć Stalinowi i nie chciał być w wojsku, które wykonywało rozkazy ciemiężycieli jego przybranej ojczyzny. Myślał, że uda mu się zostać w Polsce, która będzie krajem wolnym. Jak wspominała moja matka, dziadek sądził, że Alianci nas nie zostawią, będą wolne wybory i komuniści przegrają, a Sowieci wycofają się z Polski.