Przecieki z prokuratury Zbigniewa Ziobry mają nas przekonać, że mózgiem afery wizowej jest 25-letni młodzian Edgar K., który kręcił się przy szefostwie MSZ. W tej wersji cudzoziemcy z całej Azji i połowy Afryki płacili mu łapówki, byle tylko dostać się do pracy na farmę rolną jego ojca. Mam dalszy, intrygujący ciąg do tej wiarygodnej opowieści, panie Ziobro. Otóż Hindusi to nawet przebierali się za ekipy z Bollywood, byle tylko zrealizować swój polski sen na agrarnych latyfundiach Edgarowego rodziciela.
Edgar K., młody współpracownik zdymisjonowanego w związku z aferą wizową wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, miał sam zorganizować proceder przyznawania polskich wiz za pieniądze i nie dzielił się łapówkami z wiceministrem – poniedziałkowa "Rzeczpospolita" przyniosła taki właśnie przeciek od prokuratorskiego "Źródła Zbliżonego do Śledztwa".
Z tekstu nie wynika, czemu zatem Wawrzyk został po cichu, bez podania powodu, wyrzucony z rządu i list PiS. Zapewne za niewinność. Wawrzyka i Edgara K. łączyła działalność w PiS. Młody człowiek miał kontakty na poziomie członków rządu — czego "Źródło" także nie podaje.