Gruzję ogarnęła fala protestów po ogłoszeniu wyników wyborów i zawieszeniu rozmów dotyczących członkostwa w UE. - Policja stosuje przemoc wobec obywateli. Są niepokojące sygnały, że funkcjonariusze sił specjalnych rozmawiają po rosyjsku - mówi w rozmowie z nami dr Irina Tkeshelashvili, działaczka gruzińska w Polsce oraz ekspertka Team Europe Directek.
W Gruzji trwają masowe protesty, które wybuchły po decyzji premiera o zawieszeniu rozmów dotyczących przystąpienia kraju do Unii Europejskiej. Jednocześnie nasiliły się napięcia polityczne, szczególnie w kontekście październikowych wyborów parlamentarnych, które nie zostały uznane przez opozycję oraz prezydentkę Salome Zurabiszwili.
Protesty, które początkowo miały charakter pokojowy, przerodziły się w konfrontacje z policją, gdy funkcjonariusze zaczęli używać gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby rozpędzić demonstrantów. W ostatnich dniach demonstracje nasiliły się, a na ulicach Tbilisi pojawiły się grupy protestujących, które maszerowały przez miasto, nawołując innych obywateli do dołączenia do protestów. Gruzini protestują w dużych miastach, ale również w miasteczkach i wioskach.