Ministerstwo Obrony Narodowej spiera się z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej o kontrolę nad wartym 30 mld zł nowym funduszem bezpieczeństwa i obronności – dowiedział się Onet. Pieniądze zostały wyłączone z Krajowego Planu Odbudowy, którym zawiaduje minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa resortu funduszy i polityki regionalnej. I chce to dalej robić również w przypadku funduszu obronności, co ma wzbudzać irytację szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Miliardy na stole
— Z całym szacunkiem dla pani Pełczyńskiej-Nałęcz, ale jej kompetencje w zakresie obronności nie są zbyt szeroko znane – słyszymy od jednego z urzędników.
Nowy Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności ma powstać z pieniędzy w ramach popandemicznego Krajowego Funduszu Odbudowy, które pierwotnie były przeznaczone na zieloną transformację miast. Chodzi o ok. 30 mld zł. Komisja Europejska ma dać ostateczną zgodę na takie rozwiązanie w połowie kwietnia. Pomysł idzie jednak z duchem zmian w Unii Europejskiej, która chce mocniej inwestować we własne bezpieczeństwo, więc problemów ze strony KE nie będzie.