Skazani skarżą Polskę za orzeczenia neosędziów, sędziowie - za odsuwanie ich od orzekania. A dwóch profesorów wystąpiło ze skargami, bo prezydent po czterech latach zwlekania odmówił im powołania do Sądu Najwyższego.
Na decyzję o przyjęciu skargi do rozpoznania przez Trybunał w Strasburgu często trzeba czekać latami. Warszawski sędzia Piotr Gąciarek czekał 17 dni. Jego skarga wpłynęła do ETPC 24 maja, a już 10 czerwca Trybunał zakomunikował ją polskiemu rządowi. To tempo niespotykane jak na strasburskie standardy i efekt decyzji Róberta Spanó, prezesa ETPC. W ubiegłym roku nakazał on traktować priorytetowo sprawy dotyczące polskiego sądownictwa.
Takich spraw w maju było w Strasburgu około 110, a w czerwcu doszły kolejne 24. 15 z nich dotyczy neosędziów Sądu Najwyższego, czyli osób powołanych na wniosek upolitycznionej KRS. Trybunał już trzykrotnie orzekł, że tacy sędziowie nie gwarantują rzetelnego procesu i nakazał Polsce wypłacić zadośćuczynienia. Dziś więc każdy, kogo sprawę rozstrzygał neosędzia SN, może skarżyć Polskę z dużą szansą na powodzenie.