Mariuszowi Błaszczakowi i jego propagandowym pomocnikom najwyraźniej myli się strzałka czasu, tj. przeszłość z teraźniejszością i przyszłością.
Pan Błaszczak, były minister obrony narodowej (stąd można go uznać za dzielnego wojaka), zapodał: „Panie Tusk, jedność Polaków jest ważna, ale przede wszystkim trzeba zadbać o bezpieczeństwo naszej ojczyzny. A wy tego nie robicie, nie ma najważniejszych kontraktów zbrojeniowych, nie ma 300-tysięcznej armii. Są za to zniszczone relacje z USA. Naprawcie to, potem mówcie o jedności. Nie macie strategii, nie macie planów. Jesteście jak dzieci we mgle. O jedności wobec zagrożenia ze Wschodu mówił już ś.p. prof. Lech Kaczyński lata temu. Wtedy nazywaliście pana prezydenta rusofobem, a pan spacerował z Putinem po molo w Sopocie”.
Była to reakcja na tę wypowiedź p. Tuska: „Przedstawiłem na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego ramy konsensusu w sprawie Ukrainy. Potrzebę politycznej jedności Polaków wobec zagrożenia ze Wschodu rozumieli wszyscy. Prezydent, marszałkowie, liderzy klubów parlamentarnych. Tylko Mariusz Błaszczak nie zrozumiał”.