W ubiegłym tygodniu sejmowa podkomisja, a następnie Komisja Obrony Narodowej zajęła się projektem przyszłorocznego budżetu MON, akceptując dochody i wydatki na obronność państwa na rekordowym poziomie 4,7 proc. Produktu Krajowego Brutto i rosnącą liczebnie armię . Czy te plany są realne i jakie są zagrożenia?
Podczas półtoragodzinnej debaty, wyjątkowo krótkiej jak na obszerną tematykę, posłowie opozycji zwracali uwagę na „nadmuchiwane” wydatki, bowiem rzeczywiste wydatki z budżetu MON wyniosą 124,3 mld zł. Z tej kwoty, aż 14 mld zł z wydatków majątkowych zasili Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, utworzony na podstawie art. 41 ustawy o obronie Ojczyzny i zarządzany przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Stanowi to tylko 3,1 proc. Produktu Krajowego Brutto pod warunkiem, że dochód narodowy zwiększy się o 3,9 proc. Gdy będzie nieco mniejszy, to wydatki na obronność otrą się o granicę 3 proc. ustaloną jako minimum w ustawie o obronie Ojczyzny. Resztę do kwoty 186,6 mld zł ( w sumie 4,7 proc. PKB), z pominięciem 14 miliardowej dotacji stanowią papiery dłużne, czyli obligacje i kredyty. Spotkało się to z krytyką opozycji , bo to nic pewnego, ale warto zauważyć, że już w tym roku pożyczki na FWSZ do spłacenia w przyszłych latach stanowią ok. 50 mld zł. Jak ujawniła NIK po kontroli wydatków na obronność w 2023 r. – dotacja z budżetu MON przygotowanego przez rządzącą wówczas koalicję prawicową na ten fundusz wyniosła 10,6 mld zł, a w 2024 r. plan zakłada 12,8 mld zł.
Rosną odsetki od zadłużenia FWSZ