Wielu rosyjskich wojskowych, którzy brali udział w inwazji na Ukrainę, cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD). Eksperci ostrzegają, że stanowi to zagrożenie dla rosyjskiego społeczeństwa. Jeden z żołnierzy upił się i zabił żonę.
Powrót Aleksandra Mamajewa z frontu na Ukrainie zakończył się tragedią. Podczas imprezy ten 44-latek upił się i zadźgał swoją żonę nożem na oczach ich dzieci. Myślał, że żona sięgnęła po pieniądze z kieszeni jego spodni. Ludzie, którzy znali Mamajewa, pochodzącego z Niżnego Nowogrodu w Rosji, powiedzieli sądowi, że przed wojną był spokojnym człowiekiem, który "nie skrzywdziłby nawet muchy".
To tylko jeden z przykładów przestępstw, których uczestnicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę dopuszczają się po powrocie do domu. Często dzieje się to pod wpływem alkoholu. Tak było w przypadku sierżanta Stanisława Jonkina, który w ubiegłym roku chciał uczcić swój pobyt na urlopie z frontu w nocnym klubie. Według niego doszło tam do kłótni. Jonkin wystrzelił z rakietnicy, której raca wywołała pożar. Zginęło 13 osób.