Około 800 tys. mężczyzn w Ukrainie zeszło "do podziemia", aby uniknąć wojska. W tym celu zmienili swoje adresy, a wynagrodzenia dostają do ręki. Wojskowi coraz częściej zaczynają robić naloty na zakłady pracy, w których wyłapują "uchylantów". Pod koniec września sytuacja może osiągnąć punkt krytyczny.
Na tle trwającej mobilizacji przewodniczący sejmowej komisji ds. gospodarczych Dmytro Natalukh powiedział w rozmowie z "Financial Times", że od początku wojny na pełną skalę firmy traciły średnio 10-20 proc. siły roboczej z powodu poboru do wojska lub emigracji. - Nowa ofensywa Rosjan w tym roku zmusza jeszcze więcej ludzi do przeprowadzki - powiedział.
Przedsiębiorstwa kontra armia
Dodał, że coraz więcej przedsiębiorstw w Ukrainie będzie zamykanych z powodu braku środków i ludzi. - Będzie to miało negatywny wpływ na gospodarkę. Oczekuje się, że pod koniec września sytuacja może osiągnąć punkt krytyczny - alarmuje.