— Na razie nie ma zagrożenia bezpośredniego ataku na przesmyk suwalski, bo Federacja Rosyjska jest militarnie związana w Ukrainie, ale wciąż jest to niebezpieczny rejon. Jeśli w głowie Putina pojawiłaby się szaleńcza pokusa ataku na NATO, to jest to jeden z najbardziej prawdopodobnych kierunków natarcia — ocenia w rozmowie z Onetem płk rez. prof. Dariusz Kozerawski z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Liczący około 70 km długości przesmyk suwalski rozdziela Białoruś i należący do Rosji Obwód Kaliningradzki. Były p.o. komendanta Akademii Obrony Narodowej, prof. Dariusz Kozerawski zwraca uwagę, że od wielu lat rejon ten spędzał sen z powiek wielu wojskowym z Zachodu. Przytacza słynną wypowiedź generała Fredericka Hodgesa, z którym miał okazję współpracować.
Hodges, swego czasu dowódca Armii USA w Europie, wskazywał, że przesmyk suwalski to jedno z najbardziej zagrożonych miejsc na świecie. Wojskowemu chodziło o ewentualny atak rosyjski. Gdyby Rosja przejęła ten przesmyk, odcięłaby połączenie lądowe z państwami bałtyckimi i wojska Sojuszu miałyby duży problem w udzieleniu pomocy Litwie, Łotwie czy Estonii.