W trakcie zimnej wojny, Stany Zjednoczone oraz Związek Radziecki starały się uzyskać jak najwięcej informacji o swoim uzbrojeniu, szczególnie o najnowszych technologiach wchodzących dopiero do służby. Dotyczyło to także MiGa-25, nowoczesnego radzieckiego samolotu przechwytującego, który trafił w ręce Amerykanów w mocno nietypowych okolicznościach.
MiG-25 to jedna z ikon zimnej wojny. Radziecki samolot wszedł do służby w 1970 r., czyli w samym środku amerykańsko-radzieckiej rywalizacji i był budowany w ścisłej tajemnicy, jako radziecka odpowiedź na coraz większe zagrożenie ze strony amerykańskich bombowców i samolotów szpiegowskich. Jak na swoje czasy, maszyna robiła naprawdę spore wrażenie. MiG-25 osiągał prędkość Mach 2,8, co czyni go jednym z najszybszych samolotów w historii, był też jedną z niewielu wojskowych maszyn niemal w całości zbudowanych z nierdzewnej stali, co przełożyło się zresztą na dużą masę tej konstrukcji — 29 t bez uzbrojenia.
Nic więc dziwnego, że samolot bardzo szybko znalazł się pod lupą amerykańskiego wywiadu, wg którego był to klasyczny myśliwiec, a nie samolot przechwytujący (czyli zajmującym się głównie przechwytywaniem wrogich bombowców i samolotów rozpoznawczych). To właśnie w odpowiedzi na MiGa-25, NATO rozpoczęło program samolotów McDonnell Douglas F-15 Eagle i mimo że Zachodowi udało się uzyskać jego zdjęcia, to przez lata NATO nie znało pełnych możliwości tej maszyny. A była to wiedza, która w przypadku potencjalnego konfliktu zbrojnego, mogła kosztować naprawdę dużo. Doskonale pokazuje to przykład innego radzieckiego samolotu z lat 70. — bombowca Tu-22M Backfire, który był zdolny do zrzucenia pocisków jądrowych na zachodnie wybrzeże USA, a z tankowaniem nawet na całym terytorium Stanów Zjednoczonych! Coś, o czym Amerykanie przez długi czas nie mieli zielonego pojęcia, a co w trakcie konfliktu zbrojnego mogło przechylić szalę zwycięstwa na korzyść ZSRR.