Rodzina „żołnierza wyklętego” z grupy „Ognia” wywalczyła 520 tys. zł za gnębienie męża i ojca. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy wyrok dotyczący wypłaty rekordowej kwoty.
Urodzony w 1925. Jan Gąsienica-Kotelnicki ps. Chmura przeżył II wojnę światową i wrócił do Zakopanego z Niemiec, gdzie był robotnikiem przymusowym. W 1946 r. nie poszedł do ludowego wojska, choć miał wezwanie do obowiązkowej służby. Znał Jana Kolasę ps. Powicher, dowódcę 2 kompanii zgrupowania Błyskawica Józefa Kurasia ps. Ogień. I to do „Powichra” Gąsienica Kotelnicki dołączył jesienią, ale już w grudniu 1946 r. w Dolinie Chochołowskiej jego oddział wpadł w zasadzkę. Śmierć poniosło wtedy 9 partyzantów i 2 żołnierzy z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Kilku ”żołnierzy wyklętych” uciekło, ale schwytano 12 z nich, w tym Gąsienicę Kotelnickiego. Trafił do aresztu Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu, a potem w Krakowie.
Tam był bity, podtapiany, podczas przesłuchań rażono go prądem, by coś powiedział na temat „Ognia”. Pod wpływem tortur przyznał się do winy. Nie krył, że przystąpił do zbrojnego podziemia, bo nie podobał się mu ustrój komunistyczny i nie chciał iść do wojska. Został skazany na śmierć za uczestnictwo w nielegalnym ugrupowaniu Ognia, które miało na celu zmianę ustroju przy życiu przemocy. Uznano go też za winnego uchylania się od służby wojskowej, udziału w napadzie rabunkowym na terenie Czechosłowacji oraz za nielegalne posiadanie broni i amunicji.