Czy Gruzja sama prosiła się o kłopoty, zaczynając w 2008 roku wojnę z Rosją? W rzeczywistości była to rosyjska inwazja, zainicjowana serią prowokacji...
Aby zrozumieć to, co wydarzyło się w 2008 roku, musimy cofnąć się do pierwszej połowy lat 90. Doszło wówczas do wojny domowej, w wyniku której Gruzja utraciła kontrolę nad Abchazją i Osetią Południową. Obie te republiki nie zostały oczywiście uznane przez Gruzinów, ale mogły liczyć na wsparcie ze strony Rosjan. Autonomia Osetii Południowej miała być gwarantowana przez siły rosyjskie i gruzińskie, a porozumienie w tej sprawie zawarto w Soczi w 1992 roku.
W roku 2004 władzę w Gruzji utracił prorosyjski Eduard Szewardnadze. Na czele państwa stanął Micheil Saakaszwili, który od początku prezentował stanowczo prozachodnią postawę, widząc przyszłość państwa w sojuszu z NATO. Zwiększono wydatki na armię. W 2008 roku jej liczebność wzrosła do 37 000 żołnierzy. Prezydent wysłał też kontyngent do Iraku w ramach operacji „Iracka Wolność”. Zapewne chciał tym sposobem zdobyć dodatkowe „punkty” u USA.