Dzisiaj widać to już jak na dłoni. Jedna kontrowersyjna decyzja Donalda Trumpa o wycofaniu wojsk z Syrii spowodowała lawinę zdarzeń, dzięki którym Władimir Putin wyrasta na mediatora numer jeden w konflikcie między Kurdami, Turcją i prezydentem Asadem. - Rosja będzie głównym beneficjentem tego, co się dzieje w północnej Syrii - mówi Interii Adam Balcer z think tanku WiseEuropa, specjalista ds. tureckich.
Paradoks polega jednak na tym, że nie wynika to z nadzwyczajnej aktywności Kremla. Rosja nie musiała się bardzo wysilić, aby coś zyskać.
- Oczywiście, jest ona ważnym graczem, ma duży potencjał dyplomatyczny i militarny, ale obecna sytuacja jest przede wszystkim pochodną tego, co w regionie robią Stany Zjednoczone i jaką prowadzą tam politykę. Mówiąc najprościej, Putin wykorzystał szansę, która się pojawiła. A obrazowo: nie musiał nawet wstrząsać drzewem, żeby dojrzałe jabłko spadło mu do koszyka - opisuje Adam Balcer.