Roman Giertych miał być podsłuchiwany przy użyciu Pegasusa za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zeznania obciążające ówczesnego szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka złożył na początku września Marcin Wawrzyniak, członek Trybunału Stanu z rekomendacji PiS — ustaliła "Gazeta Wyborcza". Pytany o korespondencję z telefonu adwokata, "kanclerz chorągwi Zakonu Rycerzy Jana Pawła II" miał stwierdzić, że wiadomości pokazano mu właśnie w KPRM. — Zwróciłem uwagę Michałowi Dworczykowi, że nie miał prawa tym dysponować — podkreślił.
9 września podczas składania zeznań w prokuraturze Marcin Wawrzyniak przyznał, że widział wiadomości wymieniane przez Romana Giertycha z bohaterem "afery maseczkowej", Łukaszem G. — Zostałem poproszony przez ministra Michała Dworczyka o ocenę prawną sytuacji. Nie wiem, skąd miał tę korespondencję — podkreślił członek Trybunału Stanu z rekomendacji PiS, cytowany przez "Wyborczą".
Marcin Wawrzyniak miał nie pytać ówczesnego szefa KPRM o to, jak wszedł w posiadanie wiadomości. — Zwróciłem uwagę, że nie miał prawa tym dysponować — powiedział śledczym, zgodnie z relacją "GW".