Gdy zazwyczaj nudny rynek długu trafia na czołówki mediów, nie jest to dobry znak. A gdy trzeba o nim pisać dzień w dzień, to sytuacja zaczyna robić się poważna. Załamanie notowań polskich obligacji wpisuje się tu w szerszy światowy kontekst.
9,04% - tyle w piątek tuż przed południem wyniosła rentowność 10-letnich obligacji emitowanych przez rząd Polski. To rekord w przeszło 20-letniej historii tego typu papierów. Ponad 9% rentowności w terminie do wykupu (YTM) oferują też papiery skarbowe o zapadalności od 2 do 7 lat. W przypadku obligacji 2-letnich jest to najwyższa rentowność od przeszło 20 lat. Rentowność obligacji porusza się w odwrotnym kierunku niż jej cena rynkowa.
Raptem dzień wcześniej informowaliśmy Państwa o tym, że rentowność polskich 10-latek przekroczyła 8,5%. A tydzień temu pisaliśmy o przekroczeniu bariery 8%. Sytuacja zmienia się więc bardzo dynamicznie. Mówimy wszakże o zmianach liczonych w dziesiątkach punktów bazowych dziennie (dziś +40 pb.!), podczas gdy zwykle ruch o 10 pb. uważany jest za duży. Od połowy sierpnia dochodowość 10-letnich obligacji Polski wzrosłą z niespełna 5,5% do 9,0%, co oznacza zwyżkę aż o 3,5 punktu procentowego (czyli 350 punktów bazowych).