Dotychczas o kompromitujących VIP-ów taśmach, które nagrywano w agencjach braci R. na Podkarpaciu, tylko spekulowano. "Rzeczpospolita" znalazła dowody, że wersja o nagraniach, które później wywieziono na Ukrainę, może być prawdopodobna. Służby ukraińskie już w 2007 r. interesowały się klientami agencji.
Dziennikarze za zgodą prezesa Sądu Okręgowego w Tarnowie zapoznali się z jawną częścią akt sprawy karnej przeciwko braciom R.
Już wcześniej "Rzeczpospolita" pisała, że z biznesów braci R. miało pochodzić aż 4 tys. nagrań dotyczących m.in. polityków, wiceministra obrony, arcybiskupa i szefa wojewódzkiej komendy policji. Taśmy miały trafić na Ukrainę.