Do wydziałów cywilnych 46 sądów okręgowych w Polsce trafiły wnioski pełnomocnika sędziego Pawła Juszczyszyna o uznanie decyzji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z lutego 2020 r. za nie-orzeczenie, wydane przez organ, który nie jest sądem. To wstęp do pozwu, jaki przeciwko tej Izbie - która zawiesiła go w czynnościach - zamierza złożyć sędzia Juszczyszyn.
Magda Gałczyńska, Onet: Od prawie półtora roku nie może pan orzekać w sądzie, na mocy decyzji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z lutego 2020 r. Z drugiej strony, sąd w Bydgoszczy uznał niedawno, że ma pan pełne prawo do orzekania wrócić, jednak prezes pana sądu Maciej Nawacki tego orzeczenia sądu nie wykonał. To co będzie dalej?
Sędzia Paweł Juszczyszyn: Sprawa jest oczywista. Złożyliśmy już do sądu wniosek o przymusowe wykonanie tego orzeczenia o przywróceniu mnie do pracy. W praktyce oznacza to, że na prezesa Nawackiego - który tego orzeczenia nie wykonał - powinna zostać nałożona grzywna.
Na niego, czy na sąd, którym kieruje? Konkretnie, czy grzywnę zapłacić ma osoba fizyczna - Nawacki, czy sąd rejonowy w Olsztynie - czyli podatnik, de facto każdy z nas?
Zgodnie z prawem powinno być tak, że grzywnę zapłaci on osobiście, ze swoich pieniędzy, jako osoba reprezentująca jednostkę organizacyjną. Dlatego grzywny będą nakładane imiennie na Macieja Nawackiego.