„Ukraińskie służby już od 2007 r. interesowały się, jacy politycy i biznesmeni są klientami agencji towarzyskich braci R. na Podkarpaciu” - poinformowała „Rzeczpospolita”. Reporterki tego dziennika twierdzą, że z jawnej części akt sprawy, udostępnionych im przez Sąd Okręgowy w Tarnowie, dowiedziały się, że w 2011 r. adwokat braci R. złożył w prokuraturze „zawiadomienie o szpiegostwie przeciwko Polsce”.
Sprawa może być poważna, bo z podkarpacką seksaferą wiązane są jedne z najważniejszych osób w państwie, które rzekomo są na kompromitujących nagraniach z agencji towarzyskich.
To ludzie nadal czynnie zaangażowani w życie polityczne, a nagrania, podobno 4 tysiące sztuk, rzekomo są przechowywane na Ukrainie. W domyśle chodzi o to, że obce służby będąc w posiadaniu kompromitujących filmów mogły wpływać na znaczących polityków, urzędników i inne ważne osoby.