Gwałtownie narasta napięcie w Zatoce Perskiej. Amerykanie i Irańczycy wysyłają całą serię wojowniczych sygnałów. Siły USA w regionie są w stanie podwyższonej gotowości. Irańczycy straszą rakietami. Ktoś dokonuje aktów sabotażu. Amerykanie zastanawiają się nad wysłaniem znacznych sił lądowych. Wojna wisi w powietrzu, ale czy ktoś jej chce?
- Tak naprawdę to nikt nie chce wszczynać otwartej wojny. Jednak sprawy łatwo mogą się wymknąć spod kontroli, tak jak dzieje się to często na granicy Strefy Gazy - mówi w rozmowie z portalem “Breaking Defense” emerytowany izraelski generał Amos Yadin, były szef izraelskiego wywiadu wojskowego.
Rosnące napięcie
Sytuacja osiągnęła stan zapalny po miesiącach wojowniczej retoryki USA i Iranu. Oficjalnie chodzi głównie o irański program jądrowy. Konflikt jest jednak szerszy, bo to element tradycyjnej walki o wpływy na całym Bliskim Wschodzie, który od lat toczy Iran z Arabią Saudyjską, wspieraną przez USA i po cichu Izrael. Irańczycy i Saudowie już od prawie czterech lat prowadzą wojnę zastępczą w Jemenie. Iran wspiera tam rebeliantów z ludu Hutich, którzy skutecznie prowadzą działania partyzanckie przeciw wojsku saudyjskiemu.