Protest służby więziennej. Ani ostrzegawcza pikieta, ani rozmowy z dyrekcją nie przyniosły efektów. - Funkcjonariusze masowo rezygnują ze służby, a braki kadrowe liczymy w tysiącach - mówi szef związkowców służby więziennej.
O proteście funkcjonariuszy ze służby więziennej głośno zrobiło się kilka dni temu, kiedy więziennicy zorganizowali pikietę przed siedzibą centralnego zarządu SW. W czwartek dyrektor generalny zaprosił ich na rozmowy, ale spotkanie nie przyniosło przełomu.
Protest służby więziennej. Nadgodziny tylko na papierze
– Jeśli coś się natychmiast nie zmieni, służbę więzienną czeka olbrzymi kryzys – mówi Czesław Tuła, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa. – Co roku państwo wydaje na nas niecałe 400 mln zł. Za to musimy pokryć wynagrodzenia dla 28 tys. pracowników, utrzymać ponad 70 tys. osadzonych, kupić uzbrojenie, sprzęt i wyposażenie. Niemal wszystkie zakłady są niedofinansowane. Brakuje na wypłaty nadgodzin i dodatków. Coraz bardziej dotykają nas braki kadrowe. W ubiegłym roku ze służby odeszło 1,5 tys. funkcjonariuszy. Odchodzą najbardziej wartościowi, ci ze stażem od 15 do 25 lat. A chętnych jest coraz mniej, bo niewiele osób chce pracować za 3,2 tys. zł brutto – wylicza przewodniczący.