W przypadku ataku Rosji na NATO „piętą achillesową” byłoby zaopatrzenie wojsk na wschodniej flance w paliwo. Istniejący system rurociągów kończy się w Niemczech Zachodnich. NATO planuje rozbudowę sieci.
Powołując się na opinie wojskowych, „Der Spiegel” pisze, że w przypadku ataku na Sojusz największym problemem logistycznym byłoby ciągłe zaopatrzenie wojsk na wschodniej flance w paliwo. O ile amunicja i części zamienne mogą być dostarczane drogą lotniczą, to w przypadku kerozyny, benzyny i Diesla ze względu na „gigantyczne potrzeby” byłoby to niemożliwe.
NATO zdawało sobie sprawę z tego problemu w czasach zimnej wojny. Wtedy zbudowano cały system rurociągów mogących dostarczać paliwo w okolice ewentualnego frontu, który wtedy przebiegał między dwoma państwami niemieckimi. Zbudowana wówczas sieć połączeń istnieje do dziś.
Jedna nitka łączy porty we Francji, Belgii i Holandii z Bramsche w Dolnej Saksonii i okolicami Ingolstadt w Bawarii. Druga dostarcza paliwo z Danii do Hohn w Szlezwiku-Holsztynie.