Nie ma lepszego dowodu na to, że PiS jest formacją mistyczną, nie zaś cyniczną. Oto okazuje się, że za odwołaniem cynika Jacka Kurskiego z posady prezesa TVP stoi główna partyjna mistyczka Janina Goss, niezrównana zbieraczka ziółek i parzycielka naparów. Ta szamanka PiS jest dobrym duchem Jarosława Kaczyńskiego od czasów, gdy — jeszcze przed erą kina moralnego niepokoju — próbował on swych sił w obrazie dla zbuntowanej młodzieży "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Goss nigdy kariery w filmie nie próbowała — większość zawodowego życia spędziła jako radca prawny w łódzkiej spółdzielni spożywców "Społem". Jedyne co łączy ją z kinem dla młodzieży to nieoficjalny partyjny pseudonim "Tekla" — od imienia, które w kreskówce o pszczółce Mai nosi dość odpychająca pajęczyca. Jedno się zgadza — w PiS wszyscy się "pani mecenas" boją, jak pszczoły bały się Tekli. Długi staż u boku prezesa, bezwzględna lojalność, a nade wszystko stałe zaopatrywanie go w ziołowe mikstury i odciągające promieniowanie kasztany — to wszystko pozwoliło jej wykończyć już niejednego zawodnika. Ostatnim był Antoni Macierewicz, który chciał się panoszyć w łódzkim PiS, traktowanym przez szamankę jako własne, tajemne księstwo. Kaczyński ufa jej bezgranicznie. Najlepszym tego dowodem jest sytuacja z przełomu lat 2010 i 2011, gdy po Smoleńsku został sam i musiał się zaopiekować odchodzącą matką.