To dobrze, że nagłośniowy został przypadek aresztowania przez Żandarmerię Wojskową żołnierzy za użycie broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Pojawił się przed przyszłotygodniową debatą w Sejmie nad prezydenckim projektem ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Jest szansa na doprecyzowanie przepisów. Szkoda tylko, że sprawa po ponad dwóch miesiącach od wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej wyszła tuż przed wyborami do europarlamentu, bo stała się polityczna. oraz przy okazji zhańbiono polski mundur , bo nie do zaakceptowania.
Jak podał Onet.pl, do incydentu doszło 25 marca tego roku w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne. Według portalu, gdy migranci przekroczyli granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię, niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot. Jak relacjonuje portal, kiedy sytuacja została opanowana, do akcji wkroczyła Straż Graniczna. Jej funkcjonariusze zawiadomili Żandarmerię Wojskową, która na polecenie prokuratury aresztowała żołnierzy za użycie broni wobec migrantów. Zatrzymani żołnierze, którzy przebywają już na wolności, są oskarżeni o "przekroczenie uprawnień" i "narażenie życia oraz zdrowia innych osób". Decyzją prokuratora zostali również zawieszeni w czynnościach służbowych i oddani pod dozór przełożonego wojskowego. Koledzy z jednostki aresztowanych żołnierzy zorganizowali zrzutkę na prawników.
Nieco inną wersję przedstawia w swoim komunikacie Prokuratura Krajowa. Sprawa została zainicjowana informacją oraz nagraniami wideo przekazanymi przez Straż Graniczną Wydziałowi Żandarmerii Wojskowej w Białymstoku. 29 marca zatrzymano trzech żołnierzy i doprowadzono ich do Działu ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ w Białymstoku.