Dla szeregowego Rafała Gawrysia wieczorne ćwiczenia na poligonie w Krzekowie były tymi ostatnimi. "Newsweek" dotarł do nowych faktów o śmierci żołnierza zastrzelonego przez szczecińskich łowczych. – Nie możemy pozwolić, żeby została zamieciona pod dywan i ginęli kolejni niewinni ludzie – mówią "Newsweekowi" bliscy żołnierza.
Wieczór 15 listopada. Żołnierze 12. Brygady Zmechanizowanej wychodzą na zajęcia w Pasie Ćwiczeń Taktycznych w pobliżu strzelnicy poligonu w Krzekowie w lewobrzeżnym Szczecinie. Powinni być sami. Teren ćwiczeń od strony lasu nie jest odgrodzony, ale do najbliższego obwodu łowieckiego (numer 119) jest stamtąd kilometr. Jeżeli wziąć pod uwagę wyłączenia zarządzone przez Polski Związek Łowiecki, w odległości trzech kilometrów żołnierze nie powinni spotkać żywego ducha.
Około 20.45 dochodzi jednak do tragedii. Jeden z młodych szeregowych zostaje trafiony w szyję wystrzelonym z broni myśliwskiej pociskiem kalibru 222 Rem. To popularne naboje używane podczas polowań na średnią zwierzynę: strzela się nimi do saren, dzików i lisów. Nabój waży nieco ponad 3 gramy i ma dobre zdolności balistyczne, dlatego myśliwi używają jej do strzelania na większe odległości. Z nieco ponad stu kroków uderzają w cel z mocą 1000 dżuli.