Jako bezpośredni świadkowie Zagłady i trybiki w "fabryce śmierci" nie mieli prawa przeżyć Auschwitz. Ocalił ich w pewnym sensie chaos, który zawładnął obozem w ostatnich tygodniach przed ewakuacją. Obóz nigdy ich nie opuścił.
"Nie wierzę w Boga. Gdybym miał taką moc, przywróciłbym do życia te tysiące spalonych ludzi. Modlili się, żeby ich to nie spotkało, ale nikt ich nie wysłuchał" – mówił w jednym ze swoich ostatnich wywiadów Henryk Mandelbaum.
"Nie można w to uwierzyć, ale ja to widziałem" – to Morris Venezia, Żyd z Salonik. Przyjechał do Auschwitz transportem w kwietniu 1944 r. Zwerbowano go do Sonderkommando od razu podstępem: Niemcy spytali, kto ma doświadczenie fryzjerskie, on wprawdzie nie miał o tym pojęcia, ale jego ojciec miał zakład fryzjerski. Zgłosił się.