W grzmocie i błyskawicy dział okrętowych świętowaliśmy Boże Narodzenie. Otrzymaliśmy wino, piwo, papierosy i cygara z okazji tego dnia - napisał w pamiętniku Karl Rusin. Tak świętowali Ślązacy na frontach I wojny światowej.
W Wigilię 1914 roku dochodziło do bratania się oddziałów brytyjskich i niemieckich na froncie zachodnim I wojny światowej, zwłaszcza na poziomie szeregowych żołnierzy i podoficerów. Wojacy przebywający w okopach, mimo tragicznych okoliczności, próbowali choć w najmniejszym stopniu uprzyjemnić sobie czas. Dochodziło nawet do przystrajania lampkami i ozdobami... okopów. Było śpiewnie kolęd, wykrzykiwanie życzeń, dzielenie się prezentami. Z zapisków historycznych wiemy, że jeden z niemieckich oddziałów podarował Brytyjczykom beczkę piwa, którzy odwdzięczyli się śliwkowym puddingiem. Rozegrano nawet mecz piłkarski, w którym zwyciężyli Niemcy.
W tym czasie można było w miarę spokojnie zebrać i pogrzebać zabitych kolegów leżących na ziemi niczyjej. Oczywiście, nie wszędzie respektowano ten rozejm. W wielu miejscach Europy ginęli żołnierze. Wśród nich byli też raciborzanie.
Część z nich należąca do 62. pułku kozielsko - raciborskiego nie dożyła Bożego Narodzenia w 1914 roku. Do końca tego roku straty w rannych i zabitych wyniosły kilkaset osób.