Donald Trump stawia sprawę jasno, chce od Kijowa dostępu do olbrzymich złóż metali ziem rzadkich. Ma to być forma spłaty za wsparcie, jakie Waszyngton udzielił Ukrainie od początku agresji Rosji na ten kraj w 2022 r. Wołodymyr Zełenski odrzucił jednak ten pomysł. Tymczasem gra toczy się o wielką stawkę. Ukraina ma na swoim terytorium skarby, których USA bardzo potrzebują.
Umowa, na którą nalega administracja Trumpa, przyznałaby Stanom Zjednoczonym prawo do 50 proc. przyszłych zasobów mineralnych Ukrainy, w tym m.in. grafitu, litu i uranu. — Nie pozwoliłem ministrom podpisać stosownej umowy, ponieważ moim zdaniem nie jest ona gotowa, aby chronić nas i nasze interesy — powiedział Zełenski na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu Brian Hughes nazwał odpowiedź Zełenskiego "krótkowzroczną" i dodał, że zapewnia, iż umowa ta przyniesie "trwałe partnerstwo" między obydwoma krajami. Hughes podkreślił także, że "wiążące więzi gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi będą najlepszym zabezpieczeniem przed przyszłą agresją i integralną częścią trwałego pokoju".