— Będąc sędzią, nie da się kierować takimi motywami, jak strach przed jakąś dyscyplinarką — mówi Onetowi prof. Włodzimierz Wróbel, sędzia Izby Karnej SN, wylosowany jako jeden z kandydatów do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej. W taki sposób odpowiada na pytanie, czy nie obawia się zarzutów dyscyplinarnych, gdyby trafił do nowej izby SN i odmówił orzekania z tzw. neo-sędzią.
Zgodnie z orzeczeniami tak unijnego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE), jak Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) nominaci nowej KRS, czyli tzw. neo-sędziowie nie gwarantują rzetelnego i bezstronnego postępowania, a postępowania przeprowadzone z ich udziałem mogą zostać uznane za wadliwe. Podobna teza zawarta jest w głośnej uchwale trzech "starych" izb SN ze stycznia 2020 r., gdzie wprost stwierdzone jest, że postępowania, w których orzekają neo-sędziowie, są z góry dotknięte wadliwością.
Pojawia się więc pytanie, czy tzw. starzy, legalni sędziowie SN, którzy zostali wylosowani jako kandydaci do Izby Odpowiedzialności Zawodowej (IOZ), powinni orzekać w mieszanym składzie z tzw. neo-sędziami.