Odwiedzają egzotyczne zakątki, obchodzą nasze polskie święta w najdalszych krańcach świata. Wszystko oczywiście w ramach pracy! Mowa o naszych wybrańcach narodu, którzy w ramach sprawowania mandatu chętnie wyjeżdżają w zagraniczne delegacje. Problem w tym, że nierzadko powody tych delegacji są dyskusyjne. No i za wycieczki posłowie czy senatorowie nie płacą ze swoich pieniędzy. Wojaże sponsorujemy my, podatnicy.
W ubiegłym roku przypadła rocznica 100-lecia odzyskania przez Polskęniepodległości. Co to ma wspólnego z zagranicznymi podróżami parlamentarzystów? Okazuje się, że postanowili oni świętować tę ważną rocznicę akurat w dalekich krajach.
Na przykład absolutna rekordzistka zestawienia najdroższych wyjazdów, posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk (51l.) pojechała z tej okazji do Japonii, a pięciodniowy pobyt tam kosztował aż 37,7 tys. zł! Dlaczego aż tyle i co właściwie posłanka tam robiła?