Sprawa immunitetu Małgorzaty Manowskiej została umorzona. Prawowicie czy bezprawnie? Można kontynuować spór. Ale może to szansa dla prokuratury na uporządkowanie swojego wniosku, a dla Trybunału – na merytoryczne rozstrzygnięcie?
Co się zdarzyło w czwartek za zamkniętymi drzwiami posiedzenia trzech sędziów Trybunału Stanu w sprawie uchylenia immunitetu Małgorzacie Manowskiej? Nie wiadomo, bo ani Trybunał Stanu, ani Sąd Najwyższy, który go obsługuje organizacyjnie, ani Prokuratura Krajowa, która przedstawiła wniosek o uchylenie immunitetu Manowskiej, nie wydały w tej sprawie komunikatu, a dziennikarzy nie dopuszczono na posiedzenie. Obecni byli na nim tylko trzej sędziowie Trybunału Stanu: Piotr Andrzejewski, Piotr Sak (byli parlamentarzyści PiS) i Józef Zych (były parlamentarzysta PSL). I prokurator prowadzący postępowanie w sprawie Manowskiej.
Jedyne, co wiadomo, to że posiedzenie skończyło się umorzeniem postępowania. Dlaczego umorzeniem, a nie odmową uchylenia immunitetu? Umorzenie może nastąpić tylko wtedy, gdy wniosek o uchylenie immunitetu jest niedopuszczalny. A niedopuszczalny jest głównie wtedy, gdy osoba, o którą chodzi, przestała być sędzią bądź sędzią w stanie spoczynku. Albo gdy wniosek pochodzi od osoby nieuprawnionej. Małgorzata Manowska nadal jest sędzią, więc raczej to drugie. Prokurator Dariusz Makowski, gospodarz postępowania w sprawie Manowskiej, został delegowany do Prokuratury Krajowej przez prokuratora krajowego Dariusza Korneluka, którego nie uznaje PiS. Byli parlamentarzyści PiS Andrzejewski i Sak mogli użyć tego argumentu, by umorzyć sprawę.