Niezależny dziennikarz Roman Protasiewicz stał się celem tajnej akcji białoruskiego reżimu w Polsce. "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że wywiad Łukaszenki, chcąc skompromitować Protasiewicza nie tylko go śledził, ale też kupił na jego nazwisko dwa auta. Najprawdopodobniej po to, by upozorować wypadek.
Roman Protasiewicz już od czasów szkolnych był zaangażowany w działalność opozycyjną sprzeciwiającą się reżimowi Łukaszenki. W 2019 r., w wieku 24 lat uciekł do Polski. Podczas pobytu w Polsce współpracował m.in. z internetowym kanałem Nexta — jednym z głównych informacji o rzeczywistości w Białorusi.
W listopadzie 2020 r. białoruskie MSZ żądało od Polski ekstradycji dziennikarza. Polska zignorowała te żądania. Wtedy do akcji wkroczył białoruski wywiad — poinformowałą "Wyborcza".