Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Dariusza Mateckiego w związku ze śledztwami dotyczącymi nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości i fikcyjnego zatrudnienia w Lasach Państwowych. Okazuje się, że poseł PiS oraz jego wspólnicy usiłowali zacierać ślady — opisuje "Gazeta Wyborcza". Dariusz Matecki miał kontaktować się w tej sprawie m.in. z odpowiedzialnym za Fundusz byłym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim, który przed organami ścigania uciekł na Węgry.
"Okoliczności sprawy, w tym charakter zarzucanych przestępstw oraz działanie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami (w tym z osobą ukrywającą się), uzasadniają realną obawę, że Dariusz M. będzie bezprawnie utrudniał postępowanie, w tym poprzez tworzenie fałszywych dowodów, wpływanie na zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanych" — poinformowała Prokuratura Krajowa w uzasadnieniu wniosku o tymczasowy areszt dla Dariusza Mateckiego.
Śledczy ujawnili, że oględziny telefonu podejrzanego w tej sprawie prezesa Fidei Defensor Adama S. ujawniły, iż osoby związane z wyprowadzaniem pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości założyły grupę o nazwie "Grupa Wejście" na komunikatorze Signal, aby ostrzegać się przed działaniami organów ścigania. W konwersacji, w której brali udział także Dariusz Matecki i Mateusz W., wspólnicy omawiali m.in. sposoby szybkiego kasowania informacji na nośnikach elektronicznych.