Prawicowi ekstremiści zinfiltrowali niemieckie siły zbrojne, ale choć politycy mówią o konieczności usunięcia ich z wojska, w praktyce instytucje państwowe są w tym bardzo opieszałe - pisze w brytyjskim tygodniku "The Economist" berliński dziennikarz Peter Kuras.
Jako przykład przywołuje zeszłoroczny proces Philippa S., 45-letniego członka elitarnej jednostki Kommando Spezialkraefte (KSK), w którego domu znaleziono w 2020 r. skład broni obejmujący karabin AK-47, 2 kg materiałów wybuchowych, granat dymny i ponad 5 tys. sztuk ostrej amunicji, a także stare numery czasopisma wydawanego po II wojnie światowej dla byłych członków SS, albumy i śpiewniki wydawane dla SS oraz kolekcję starych pocztówek z hasłami takimi jak "Dziękujemy naszemu Fuehrerowi".
Pierwszym świadkiem w procesie był detektyw z jednostki policji utworzonej w latach 90. w celu powstrzymania wzrostu skrajnie prawicowej przemocy, który utrzymywał, że posiadanie pamiątek po SS nie jest niczym nadzwyczajnym. Często, gdy wchodzimy do jakiegoś domu, nad łóżkiem wisi swastyka - powiedział.