Dla naszych komandosów to była pierwsza okazja, żeby sprawdzić się poza granicami Polski. Zanim jednak wyruszyli w drogę, musieli uczynić zadość polskim wojskowym tradycjom. Efekt? "Zabawa w kotka i myszkę" – tak przynajmniej ocenia to jeden z uczestników.
W 1994 roku GROM nie był jeszcze znaną na całym świecie jednostką. Nawet w Polsce świadomość, że mamy własną elitarną grupę komandosów była niewielka. O jej istnieniu wiedział jednak prezydent USA Bill Clinton – część szkolenia polskich żołnierzy odbyła się bowiem w Ameryce, przy współudziale ich kolegów z Delta Force.
Kiedy więc przywódca Stanów Zjednoczonych zaapelował do Lecha Wałęsy o wsparcie przygotowywanej za zgodą ONZ interwencji w Republice Haiti, miał najprawdopodobniej na myśli właśnie gromowców.