Taktyka z czasów Związku Radzieckiego, "mięsne szturmy" i sprzęt w najlepszym wypadku pamiętający końcówkę XX wieku. Słabość rosyjskiej broni pancernej widać gołym okiem, skąd więc biorą się postępy armii Putina? I jak długo Rosja może jeszcze sięgać do magazynów mobilizacyjnych, kiedy w każdej potyczce traci średnio 30-40 proc. sił?
Rosyjskie oddziały pancerno-zmechanizowane od początku wojny raczej średnio radziły sobie podczas walki manewrowej. Dowódcy popełniali szkolne błędy, logistyka nie radziła sobie ze wsparciem, a żołnierze pozostawieni sami sobie, tracili głowy. Było to widać szczególnie podczas bitew pod Browarami, Charkowem i ukraińskiego kontruderzenia pod Hostomelem.
Potem było już tylko gorzej, a zacięte walki pod Wuhłedarem pokazały, że chluba rosyjskiej armii jest w stanie rozkładu. Skąd się biorą wysokie straty rosyjskich wojsk pancerno-zmechanizowanych? Problem jest złożony, a jego geneza tkwi jeszcze w czasach sowieckich.