Bytom, Bieruń, Bojszowy, Ćwiklice, Katowice, Miedźna, Piekary Śląskie. Już wiemy, że te miejscowości skrywają wspaniałe powstańcze historie. Chcemy usłyszeć ich jeszcze więcej.
Życie składa się z wyborów. Wszyscy je podejmujemy, każdego dnia, w sprawach małych i dużych. Bywają wśród nich takie, które decydują o dalszym życiu, i takie, które wykraczają poza wymiar osobisty. W wyborach Jana Lortza odbija się jak w zwierciadle zawiła śląska historia. Przed podobnymi wyborami stawało wielu Ślązaków jego pokolenia.
Polak
- Dziadek jako bardzo młody chłopak w czasie pracy stracił oko - opowiada Janusz Lortz, wnuk Jana. - Ale kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa, i tak wzięli go do wojska. Po powrocie był administratorem Domu Polskiego „Ul” w Bytomiu. Należał też do „Sokoła”. Obracał się w środowisku polskim.
„Ul”, „Sokół”, polskie środowisko... Na Śląsku można było czuć się Polakiem lub Niemcem, albo też po prostu Ślązakiem, niezaprzątającym sobie zbytnio głowy narodowymi dylematami. Aktywność dwudziestokilkuletniego Jana Lortza świadczy o tym, że zdecydowanie wybiera to pierwsze.