W przemówieniu do uczestników Forum Ekonomicznego w Davos Donald Trump wysunął żądania, zarysował zachęty i postawił warunki, by się podporządkować albo przygotować na karę.
Po lawinie decyzji, zapowiedzi i deklaracji z pierwszych dni prezydentury, które przytłoczyły większość obserwatorów, ale w znacznym stopniu były przewidywane, zdalne przemówienie Donalda Trumpa na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos było jak uderzenie obuchem. Prezydent USA, szef największego państwa NATO, pośród wielu innych żądań postawił i to, by inni (bo o swoim kraju nie wspomniał) przeznaczali 5 proc. PKB na wspólną obronę.
Powiedział, że taki poziom powinien być wprowadzony już dawno, i pochwalił się, że dopiero gdy on doszedł do władzy za pierwszej kadencji, większość krajów zaczęła „płacić” obiecane 2 proc. Z tą większością było trudniej, niż to opisuje Trump, ale przecież nie o szczegóły i fakty chodzi, a o jego przekonanie. A jest takie, że podczas gdy inni „nie płacili”, rachunek pokrywała Ameryka, niesprawiedliwie wykorzystywana przez sojuszników. W inauguracyjnym przemówieniu zapowiedział, że to się skończyło, i najwyraźniej zmierza do finansowego odwetu.