Nieoczekiwana decyzja prezydenta Donalda Trumpa, by wycofać amerykańskie siły z północno-wschodniej Syrii, nastąpiła bez konsultacji z członkami jego własnej administracji, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo narodowe. Protestują nawet wysocy przedstawiciele Partii Republikańskiej, na co dzień stojący murem za Trumpem, pisze Wesley Morgan z POLITICO.
Oświadczenie Białego Domu o wycofaniu amerykańskich sił z północno-wschodniej Syrii w celu ułatwienia tureckiej ofensywy na tych terenach zaskoczyło zarówno Pentagon – amerykański resort obrony – jak i przedstawiciela USA w Syrii. Decyzja prezydenta jest sprzeczna z dotychczasowym nastawieniem osób odpowiedzialnych w jego administracji za bezpieczeństwo narodowe.
Oświadczenie zostało wydane w niedzielę w nocy, po rozmowie telefonicznej Trumpa z prezydentem Turcji, Recepem Tayyipem Erdoğanem. Biały Dom poinformował w nim, że amerykańskie oddziały wycofają się z "bezpośredniego obszaru" tureckiej ofensywy przeciwko wspieranym przez USA kurdyjskim bojownikom syryjskim, którzy od dłuższego czasu zwalczali tam Państwo Islamskie.