Nowotwory wywołane promieniowaniem bomb atomowych, które spadły na Hiroszimę i Nagasaki 80 lat temu, przyczyniły się do śmierci jedynie 1 proc. osób ocalałych po eksplozji - wynika z badań przeprowadzonych przez prof. Philipa Thomasa z Uniwersytetu w Bristolu.
Szacuje się, że do końca 1945 r. w wyniku samych wybuchów, wysokiej temperatury oraz ostrego zatrucia popromiennego w Hiroszimie zmarło ok. 140 tys. osób, a w Nagasaki 74 tys.
Prof. Thomas, ekspert zajmujący się zarządzaniem ryzykiem, stwierdził, że spośród 324 tys. osób, które przeżyło bombardowania w obu japońskich miastach, zaledwie 3100 zmarło lub może umrzeć z powodu białaczki popromiennej lub guzów litych. - Te badania pokazują, że promieniowanie, choć niebezpieczne, jest mniejszą przyczyną chorób nowotworowych, niż wielu ludzi sądzi – powiedział w rozmowie z „Financial Times” naukowiec, który ma także doświadczenie w przemyśle chemicznym i jądrowym.