W mediach powraca temat sporu celnego między Chinami a USA. Po tym, jak Pekin nałożył cła odwetowe na Waszyngton, część ekspertów zaczęła sugerować, że Donald Trump planuje dotkliwą zemstę na Xi Jinpingu i że sięgnie po jeszcze bardziej radykalne środki. Choć nie można tego wykluczyć, z całą pewnością wypada stwierdzić jedno — że cła to tylko część większej układanki. Republikanin ma taką presję na zakończenie wojny w Ukrainie, bo chce skupić wszystkie siły na pojedynku z Chinami o światową potęgę. Przeszkodzić mogą mu w tym jednak sami Amerykanie.
Kwoty pojedynku celnego między Pekinem a Waszyngtonem są ogromne, ponieważ USA importują towary i usługi o wartości ponad 400 mld dol. (1,5 bln zł) rocznie. Podwyższenie ceł na import nieuchronnie uderzy w amerykańskich konsumentów — ale i w chińską gospodarkę. Będzie bowiem oznaczać wzrost obciążenia dla eksportu do USA.
Komunistyczna Partia Chin, kierowana przez Xi Jinpinga, szaleje — władze w Pekinie oświadczyły, że są gotowe na "każdą formę wojny". W rzeczywistości ta wojna toczy się jednak o znacznie większą stawkę, niż cła — i już się rozpoczęła.