Strony ponoszą straty, zwłaszcza strona nacierająca — dlatego starają się ominąć Czasiw Jar. Ogólnie rzecz biorąc, cała ta sytuacja pokazuje, że ten etap wojny na dużą skalę nie jest tak gwałtowny, jak chcieliby Rosjanie — mówi w rozmowie z Onetem generał broni, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Igor Romanenko. Zdaniem wojskowego, kluczowe dla Moskwy jest zdobycie czterech regionów Ukrainy, w tym obwodów ługańskiego i donieckiego.
Mariia Tsiptsiura, Onet: W mediach dużo mówi się o tym, że Rosja rozpoczęła ofensywę w obwodach sumskim i charkowskim. Jak wygląda obecna sytuacja?
Igor Romanenko: Sytuacja na frontach eskalowała do etapu działań ofensywnych na dużą skalę, ale są one niezdecydowane. Federacja Rosyjska nie ma teraz siły, by podjąć zdecydowane działania. Na przykład na kierunku pokrowskim, który jest tak ważny dla wroga, trwa aktywizacja. Siły są tam teraz przerzucane z obwodu kurskiego, gdzie Rosjanom udało się wyprzeć wojska ukraińskie. Wrogowi udało się również wejść na terytorium obwodu sumskiego. Ale ukraińskie siły zbrojne zorganizowały asymetryczny nalot w regionie Biełgorodu, gdzie ukraińskie wojska przejęły kontrolę nad kilkoma osadami. Prowadzone są tam działania, o których rok temu mówił szef wywiadu obronnego Ukrainy. Wówczas wywiad donosił, że wróg ma dwa plany ofensywne w obwodzie charkowskim i w obwodzie kurskim.