Jarosław Kaczyński jako polityk sędzia spełnia się od trzech dekad. Dla przeciwników politycznych jest srogi, sojusznicy mogą liczyć na pobłażliwość. Bywa też, że o dawnych sprzymierzeńcach zapomina.
W tym miesiącu Kaczyński uniewinnił dobrego znajomego – Kazimierza Kujdę, z którym współpracuje od początku lat 90. Kujda nigdy nie był politykiem, odpowiadał za gospodarcze zaplecze środowiska Porozumienia Centrum: grunty i biurowce w centrum Warszawy. Kaczyński dał mu pracę w Fundacji Prasowej "Solidarność", do której oficjalnie należały nieruchomości, potem posłał do spółki Srebrna do dziś zarządzającej gigantycznym majątkiem.
Kazimierz Kujda był lojalny, dbał o wpływy z czynszów i dawał pracę ludziom, których Kaczyński uznał za cennych dla swojego projektu politycznego. W przerwach, gdy u władzy była prawica, Kujda przenosił się do władz Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na posadzie Kujda zasłużył się hojnym wspieraniem toruńskiej geotermii o. Tadeusza Rydzyka. Tak minęło mu w spokoju blisko 30 lat. Aż do 2019 r.