W USA pojawiają się argumenty, że rozszerzenie NATO o państwa Europy Środkowej i Wschodniej w 1999 roku rozzłościło Rosję i sprowokowało ją do agresji na Ukrainie. Tymczasem ekspansję NATO można ocenić jako jedno z największych osiągnięć amerykańskiej polityki zagranicznej po zakończeniu zimnej wojny - pisze publicysta Bloomberga Hal Brands.
20. rocznica przełomowej inicjatywy amerykańskiej polityki zagranicznej przeszła właściwie niezauważona na świecie. W 1999 roku NATO rozpoczęło swoją ekspansję na Europę Wschodnią i byłe kraje Bloku Wschodniego, przyjmując w swoje szeregi Polskę, Węgry i Czechy. W ubiegłym miesiącu Sojusz Północnoatlantycki raczej cicho zaznaczył to wydarzenie, tak samo jak 70. rocznicę powstania NATO. Uczczono to spotkaniem ministrów spraw zagranicznych w Waszyngtonie, nie było zaś dużego spotkania szefów państw – choć okazja ku temu wydawała się uzasadniona.
Biorąc pod uwagę to, że prezydent Donald Trump prawie na pewno zepsułby każdy szczyt NATO, w którym wziąłby udział, to nie przypadek. Szkoda, bo rozszerzenie NATO można ocenić jako jedno z największych osiągnięć amerykańskiej polityki zagranicznej po zakończeniu zimnej wojny.