Mało który żołnierz ma taką wspaniałą kartę. Tym bardziej szokujące są kulisy jego odejścia z wojska. Przeciwko świeżo upieczonemu generałowi Grzegorzowi Kaliciakowi toczy się postępowanie o wyłudzenie pieniędzy za wyjazdy służbowe.
Kariera generała Grzegorza Kaliciaka jest niemal filmowa, i to dosłownie. O bohaterskiej obronie Ratusza, którą dowodził na misji w Iraku, powstał film „Karbala”. Kaliciaka zagrał Bartłomiej Topa, w fabule dla niepoznaki nazywany kapitanem Kalickim.
Dla niepoznaki zmieniono w filmie wiele innych szczegółów. Pewne pominięto jako zbyt drastyczne, bo to, co się działo w kwietniu 2004 r. w Karbali, najlepiej oddaje jedno słowo – jatka. Zaczęło się od rzezi cywilów, kiedy pośród setek tysięcy pielgrzymów wysadził się w powietrze terrorysta samobójca. Według oficjalnych danych zginęło albo ciężko rannych zostało ponad 100 osób. O co zresztą nie było trudno w tłumie, który wypełniał niemal każdą wolną przestrzeń w trakcie pielgrzymki do grobowca Husajna ibn-Alego, uważanego za wnuka Mahometa.