Przez trzy lata od wybuchu wojny w Ukrainie nie uporaliśmy się z problemem braku amunicji. Inwestycje, które miały zapewnić zaopatrzenie naszej armii i wesprzeć Kijów, nadal nie zostały ukończone – czytamy we wtorkowym wydaniu "Pulsu Biznesu".
Dziennik zauważa, że z roku na rok wydajemy coraz więcej na zbrojenia, jednak sprzęt to nie wszystko, trzeba jeszcze mieć czym strzelać. Polska armia potrzebuje głównie amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm, której brakuje we wszystkich państwach NATO.
"Wytwarzamy ją w kraju w niewielkich ilościach (według wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego z 2019 r. 30-40 tys. sztuk rocznie). Do jej produkcji potrzebny jest jednak proch wielobazowy, który musimy sprowadzać z zagranicy" – zaznacza.