— Wyobraź sobie, że przywożą cię na komisję. A tam traktują cię jak dezertera, chociaż nawet jeszcze do wojska nie trafiłeś — płk rez. Piotr Lewandowski opisuje sytuację w ukraińskich komisjach wojskowych, gdzie o wszystkim decydują weterani. Żołnierze z wojenną traumą wściekli na nowych rekrutów, którzy nie chcą walczyć za ojczyznę. — Rosjanie mają ochotników, a Ukraińcy już nie. Inaczej szkoli i wdraża się ochotnika, a inaczej kogoś złapanego po koncercie — podkreśla.
Kilka dni temu wojsko i policja przeprowadziły nalot m.in. na ekskluzywne kluby nocne w Kijowie, Lwowie, Charkowie i innych miastach Ukrainy. Pracownicy Terytorialnego Centrum Rekrutacji i policja masowo kontrolowali dokumenty przebywających tam mężczyzn. Takich "łapanek" w Ukrainie jest sporo.
— Problemem nie jest, że Ukraińcy łapią w taki sposób ludzi. Problemem jest, że muszą to robić. To oznacza wyczerpanie się ludzi skłonnych z dobrej woli włożyć mundury i złapać za broń — komentuje płk Piotr Lewandowski, wykładowca w Centrum Szkolenia WOT.